Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 lutego 2012

MOCZYKIJE...


To "przemysł" zadecydował o nazwie Wolsztyna.  Gdyby pierwsi mieszkańcy postawili na rybołówstwo nazwa mogłaby brzmieć inaczej.
Od samego początku stawiano na rozwój i dlatego priorytetem były młyny, wiatraki i sukiennictwo.
O ile to ostatnie ma się dobrze w obecnej chwili, to żaden młyn nie przetrwał do dzisiaj.
Rybołówstwo
 przetrwało jednak próbę czasu.
Takie ryby łowili rybacy na początku XXw

Ksawery Pluczak dzierżawił jezioro od hrabiego Mycielskiego.


15.08.1935r Edmund Pluczak złowił w Jeziorze Wolsztyńskim sumy o wadze 63kg i 76kg









Zawodowe rybactwo w Wolsztynie istnieje do dzisiaj, choć bardziej przypomina rabunkową gospodarkę wód niż przedsiębiorstwo myślące perspektywicznie.
                                                                   
                                                                         

                                                                                                                               Ludwik i Edward Pluczakowie




Jedynymi, których obchodzi stan wód i zarybienia są pasjonaci zrzeszeni w PZW
Działają też Timy karpiowe takie jak :
i nowo powstały
Dzięki staraniom tych zapaleńców do dzisiaj w okolicznych wodach spotkać możemy medalowe okazy

Radosław Zandecki z rekordem życiowym złowionym w 2011r
Marcin Szczepaniak z okazem złowionym w 2011r

Ja i moja starsza córka również jesteśmy wędkarzami ale tylko amatorami i niestety nie możemy się pochwalić takimi osiągnięciami.
Chociaż Pati jednak odnotowała swój mały sukces - zajęła 4 miejsce wśród kadetów na zawodach wędkarskich w Wolsztynie w 20011r

Pamiątkowa fotografia z w.mistrzem świata P.Zbyszkiem Milewskim

Pati (pierwsza z lewej), Michał Zandeci (syn Radka, w białej czapce z medalem na szyi)

niedziela, 5 lutego 2012

BIAŁE SZALEŃSTWO

Sobotnie Południe.

 

Prószy lekki śnieg, kadra kajakarzy skończyła zimowy trening na lodzie i cisza potęgowała odczucie mrozu.
Obiecałem córkom łyżwy i słowa dotrzymać musiałem.



Dzisiaj jest inaczej !!!


Pogoda dopisała.
Na niedzielny spacer wybrało się całkiem sporo amatorów zimowego szaleństwa.
Jest mroźno, ale świetnie. W planach mamy spacer na wyspę "Tumidaj". Po tylu latach mam okazję pierwszy raz postawić nogę na tym skrawku tajemniczego lądu.







Dzisiaj to miejsce przeżywało prawdziwe oblężenie
Jeszcze ostatnie spojrzenie i wracamy do ciepłego domu...


W powrotnej drodze towarzyszył nam zimny wiatr, i nie zapomniane obrazy...


Cypel w parku - widok od strony wyspy