6 grudnia – wszystkie
dzieci znają tę datę,
zwłaszcza gdy Mikołaj z
listami od dzieci ma odlecieć balonem.
Taki spektakl zaplanowano w Wolsztynie.
Niestety balon nie poleciał a Mikołaj musiał
zadowolić się bryczką.
Nie mniej jednak widowisko było udane, bo przecież nie co dzień można oglądać napełnianie czaszy balonu, co najmłodszym się chyba podobało.
Nie mniej jednak widowisko było udane, bo przecież nie co dzień można oglądać napełnianie czaszy balonu, co najmłodszym się chyba podobało.
Moją Marysię jednak ciągnęło do konika, nawet perspektywa fotki z Mikołajem jej nie oderwała od tego zwierzaka.
Uroczyste zapalenie
lampek na drzewku świątecznym...
Skromna choinka, skromnie
oświetlona delikatnie nawiązywała do wszędobylskiego kryzysu.
Fontanna jednak stanęła
na wysokości zadania ślicznie mieniąc się w obiektywach aparatów,
z czego skwapliwie wszyscy korzystali.
Teraz pozostaje tylko
czekać na pierwszy śnieg i lepienie bałwana.
a brata w pracy nie odwiedziliście
OdpowiedzUsuńale było fajnie!!!
OdpowiedzUsuńJasne, że fajnie ;)
OdpowiedzUsuńNo!Kali zabrał się do roboty ;)
OdpowiedzUsuńPzdr.
Hehe...
OdpowiedzUsuńNareszcie mi gips zdjęli ;)
Głowę mam pełną pomysłów, mam nadzieję, że ciekawych nie tylko dla mnie...